PRZYGODA Z ERASMUSEM+ W BIAŁYM DUNAJCU.

„Na początku było cicho. Lotniskowa przestrzeń, niepewne spojrzenia, uśmiechy wymieniane trochę z grzeczności, trochę z ciekawości. Przyjechali Hiszpanie – obcy, a jednak w jakimś sensie już „nasi”, bo wiedzieliśmy, że przez najbliższe dni będziemy razem.

Choć pierwsze chwile były trochę niezręczne, to już wieczorne wyjście na bilard wszystko zmieniło. Nie rozmawialiśmy jeszcze dużo, ale śmiech, wspólna gra i po prostu obecność obok siebie wystarczyły, by poczuć się bardziej swobodnie. W projekcie brały udział cztery kraje – Polska, Węgry, Czechy i Hiszpania. I chociaż byliśmy z różnych miejsc, z różnymi doświadczeniami i temperamentami, coś nas połączyło. Może to była ciekawość drugiego człowieka, wspólny cel, a może po prostu otwartość, którą każdy z nas przywiózł ze sobą. Z każdym dniem rozmów było więcej, a bariery językowe coraz mniejsze. Początkowo dało się wyczuć pewną niepewność w mówieniu po angielsku, ale atmosfera szybko ją rozproszyła. Ja sama od początku czułam się zaskakująco komfortowo, jakbym odnalazła się w tym środowisku naturalnie. Ośrodek, choć prosty, miał w sobie coś wyjątkowego. Najczęściej spędzaliśmy czas na dolnym piętrze gdzie tętniło życie. To miejsce sprzyjało rozmowom, żartom, grze w bilard, a przede wszystkim budowaniu relacji. Takie wspólne chwile okazały się nawet bardziej wartościowe niż zaplanowane zajęcia. A te były naprawdę ciekawe. Theo, nasz prowadzący miał świetne podejście – był energiczny, pozytywny i autentycznie zaangażowany. Szczególnie podobały mi się zajęcia w grupach, które czasem odbywały się poza budynkiem. Pracowaliśmy razem nad zadaniami, które wymagały nie tylko kreatywności, ale i współpracy. Jednym z ciekawszych pomysłów było na przykład tańczenie w przestrzeni miejskiej albo przeprowadzanie wywiadów z przypadkowymi osobami o danym miejscu. To uczyło nie tylko języka, ale i odwagi w praktycznym jego używaniu. Właśnie to podejście – nauka przez działanie i doświadczanie, wydało mi się najbardziej skuteczne. Nie było wykładów ani rozwiązywania ćwiczeń z podręcznika. Zamiast tego: rozmowy, zadania, wyzwania i śmiech. Dzięki temu czułam się zmotywowana, a język angielski przestał być tylko przedmiotem w szkole, ale stał się narzędziem do poznawania ludzi i świata.

Najlepszym wspomnieniem pozostaje jednak wyjazd na termy. Tego dnia wszyscy się rozluźnili i zniknęły ostatnie napięcia. Zjeżdżalnie, relaks w wodzie, wspólne rozmowy – to był taki moment, w którym naprawdę poczułam, że jesteśmy jedną grupą. Było lekko, radośnie i bardzo naturalnie. Erasmus dał mi więcej, niż się spodziewałam. Nauczyłam się nie tylko języka, ale przede wszystkim otwartości, odwagi i tego, jak dużo można wynieść z kontaktu z ludźmi z innych kultur. Zrozumiałam, że różnice między nami nie dzielą, ale wzbogacają. A rozmowa, nawet, jeśli jest nieidealna językowo, może być początkiem czegoś naprawdę wartościowego.

Gdyby ktoś zapytał mnie, czy warto – odpowiedziałabym bez wahania. Erasmus to jedna z tych przygód, które zostają w pamięci na długo. I z całą pewnością chciałabym to przeżyć jeszcze raz.”

Tak swoją przygodę opisuje Emilia Sobczak, uczennica klasy VIII z Lipnicy Murowanej. I w zasadzie w tej relacji jest wszystko to, co stanowi sedno projektu od kilkunastu lat realizowanego za sprawą p. Stanisława Paproty – Prezesa Podgórskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Społecznego w szkołach podstawowych w Lipnicy Murowanej i Rajbrocie.

Nasi uczniowie otrzymują szansę na działanie i doświadczenie w zupełnie innej rzeczywistości, trudniejszej niż zwykle, bo angażującej ich nie tylko emocjonalnie, ale też językowo.

Tegoroczny projektowy wyjazd realizowany był w znakomitym ośrodku, niedaleko Zakopanego w Białym Dunajcu, gdzie w kwietniu, tuż przed Świętami Wielkanocnymi, wyjechaliśmy na spotkanie nowych doświadczeń.

Od pierwszego momentu było widać, że tegoroczni uczestnicy są mocno zmotywowani, obowiązkowi i chętni do podejmowania różnych działań. Hasło wiodące turnusu brzmiało „Be Open To Change” (Bądź Otwarty na Zmiany), a motywem przewijającym się przy różnych aktywnościach było zaangażowanie w wolontariat. To właśnie z tego powodu uczestnicy mieli sprawdzić się w działaniu na zakopiańskich Krupówkach, gdzie w interakcji z turystami nasza młodzież miała propagować ideę pracy w wolontariacie. Dla niektórych wyzwaniem było to, by najpierw zainteresować ludzi, potem przedstawić cel działania aż wreszcie wręczyć im tematyczną ulotkę.

Jak na każdym wyjeździe na początku język jest ogromnym wyzwaniem, ale później staje się narzędziem i kluczem otwierającym wszystko: relacje, działanie, dyskusję a przede wszystkim zabawę.

Tej nigdy nie brakuje, bo atrakcje podczas takich wyjazdów są zapewnione. W tym roku program był obfity. Dwukrotnie wyjazd do Zakopanego, rywalizacja na kręglach, odpoczynek na termach chochołowskich. Jednak wycieczką, która na naszych obcokrajowcach zrobiła duże wrażenie była ta w Niedzielę Palmową do Lipnicy Murowanej. Wyjazd miał na celu przybliżenie Hiszpanom, Czechom i Węgrom naszej tradycji. Dzień wcześniej na polskim wieczorku pracowaliśmy z nimi nad palmami, bo zadaniem każdej grupy było wystrojenie palmy w kolorach narodowych. Żywiołowi Hiszpanie wykonanymi z bibuły kwiatami, oprócz palm wystroili także siebie. Na lipnickim rynku, przywitani przez p. Wójta Tomasza Gromalę, zaprezentowaliśmy naszą międzynarodową grupę, a na naszych gościach rozmach tego wydarzenia, ilość turystów, wysokość i kolorystyka palm, zrobiły ogromne wrażenie.

Po południu udaliśmy się jeszcze do Kopalni Soli w Bochni, by pokazać naszym gościom dziedzictwo i bogactwo historyczne naszego regionu.

Atmosfera podczas projektu była świetna. Wesołym Hiszpanom nigdy nie brakowało chęci, siły i pomysłu na zabawę. Polska grupa szybko i łatwo integrowała się z innymi, a najczęstszą formą rozrywki były partyjki bilarda i karty UNO, co nasza młodzież podsumowała, jako łączenie przyjemnego z pożytecznym, gdyż takie momenty najbardziej sprzyjały językowej integracji.

Obserwując realizację kolejnych projektów Erasmusa+ wiem, że jest to znakomity balans nauki i dobrej zabawy. Ta forma edukacji nieformalnej sprawdza się znakomicie i mimo, że mijają lata, nie traci na popularności.

Pan Prezes Stanisław Paprota wkłada wiele czasu, serca i zaangażowania, by każdy kolejny wyjazd był atrakcją, którą młodzież na długo zapamięta. Zresztą mogliśmy się o tym przekonać, gdy miesiąc później doszło w obecności zaproszonych gości i władz gminy, do podsumowania kwietniowego projektu. Uczestnicy Erasmusa+ nadal żyli tymi emocjami, a próby do tego wydarzenia okazały się wspomnieniem przeżytych chwil. Takie spotkanie po realizacji wyjazdu było również okazją do rozpropagowania idei projektu, a także okazją do zmotywowania tych mniej chętnych uczniów do nauki języka.

Zresztą Pan Stanisław dba również o to, by liderzy wyjeżdżającej grupy też zapamiętali współpracę ze Stowarzyszeniem, jako bardzo owocną. To staraniem Pana Prezesa pisząca te słowa miała okazję odbyć podróż do stolicy Chorwacji Zagrzebia w celu opracowania nowego projektu.

Przebywałam tam tydzień, jako ekspert od edukacji, pracując z ludźmi z Austrii, Włoch, Rumuni i Francji nad założeniami pomysłu, który angażowałby młodzież w życie społeczne i polityczne.

I tu mogłabym podsumować naszą tegoroczną przygodę z Erasmusem + tak jak moja uczennica w swojej relacji pytaniem: „CZY BYŁO WARTO?” Bez wahania odpowiem, jako nauczyciel, lider polskiej grupy a także uczestnik chorwackiej części projektu: WARTO!. Korzyści na każdej płaszczyźnie są nie do przecenienia, a wiedzą o tym ci, którzy taką przygodę przeżyli.

Bożena Piasecka

Więcej informacji o projektach oraz innych aktualnościach dowiecie się w najnowszym wydaniu Wiadomości Lipnickich.

Link do najnowszego wydania w wersji online:

https://drive.google.com/…/1IQ5DtSZ5KP7MVy7OGu1DEl…/view

Scroll to Top